„Najważniejsza rzecz” – recenzja

przez | 11 października 2019

Nie sądziłem, że kiedyś powiem „czytałem Marksa”. Nie to, że lektura ideologiczna jest zła, bo pozwala poznać czyjś (często skrajny) punkt widzenia. Jednak żeby chwalić się socjalistycznym/komunistycznym dziełem na blogu ekonomicznym? Na szczęście chodzi o innego Marksa, Howarda Marksa i jego wydanie poprawione książki „Najważniejsza rzecz”, którą otrzymałem dzięki uprzejmości wydawcy i księgarni Maklerska.

[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]

We wpisie pojawiają się reflinki do Księgarni Maklerska.pl – robiąc zakupy po przejściu przez te linki ja dostanę prowizję 5%, ale Was to nic więcej nie kosztuje!

Wydanie

Nim jednak przejdę do treści, muszę wspomnieć o kwestii technicznej. Dotychczas książki z wydawnictwa Maklerska były w mocnych, sztywnych, twardych oprawach. „Najważniejszą rzecz” otrzymujemy w pół-twardej oprawie. Jakbym miał porównywać to ta oprawa przypomina oprawę „Finansowego Ninja” Michała Szafrańskiego – książkę którą nawiasem mówiąc także bardzo serdecznie polecam wszystkim (niezależnie od stopnia zaawansowania ekonomiczno-finansowego!). Czy taka forma oprawy ma sens? Jak spojrzycie na zdjęcie mojego egzemplarza zobaczycie drobne zagięcia – niestety, po jedynym upadku już się pojawiły. W przypadku twardszej oprawy taki problem się pojawia zdecydowanie po większej liczbie upadków…

Druga rzecz na którą zwróciłem uwagę, to fakt że amerykańskie wydanie pojawiło się na rynku w 2011 roku (zapewne to poprawione), a polskie dopiero w 2019. Ale na szczęście książka ma ponadczasową treść, więc zupełnie to nie przeszkadza 🙂

Rozwiewanie „mitów”

Dość szybko w książce Howarda przekonujemy się o jego podejściu inwestycyjnym, bardzo zbliżonym w podejściu do samego Warrena Buffetta. Mowa tu oczywiście o totalnym zanegowaniu analizy technicznej. Zresztą i Warren znalazł się na tej książce i to dosłownie – możemy na okładce przeczytać jego opinię o „Najważniejszej rzeczy”:

Rzadkość – naprawdę pożyteczna książka

Warren Buffett

I w sumie w tym momencie mógłbym zakończyć recenzję, bo te cztery słowa w zupełności wystarczą, by po prostu wziąć i kupić tą pozycję. Ale jednak przejdźmy dalej.

W nagłówku słowo „mitów” wziąłem w cudzysłów celowo. A to dlatego, że nie zgadzam się z opinią autora książki, że analiza techniczna nie działa. Oczywiście, nie jestem prezesem Oaktree Capital Management, funduszu który miał w 2018 roku kapitał o wartości 122 miliardów dolarów. To z jednej strony minus, a z drugiej plus – ale to zupełnie inny temat. Nie skończyłem też (jak Howard Marks) uniwersytetu w Chicago – a jedynie prywatną uczelnię w Warszawie. Mimo to, swoje zdanie mam i ani Marks ani Buffett mnie nie przekonają, że jest inaczej. Być może kiedyś się to uda rynkowi, ale szczerze wątpię 😉

Najważniejsza rzecz to…

Tytuł „Najważniejsza rzecz” jest w liczbie pojedynczej co sugeruje nam konkret, wokół którego cała książka powinna się tak naprawdę obracać i który powinna rozbierać na czynniki pierwsze. I tu pytanie: czy ktoś jest w stanie z sensem i bez wodolejstwa opisywać jeden czynnik przez 250 stron?

Cóż, ja tego nie wiem. Ale wiem, że Howard w swojej książce ujął 19 najważniejszych rzeczy – nie determinując która z nich wiedzie prym. I tu trudno polemizować z autorem, który swoje spostrzeżenia opiera na ponad 40-letnim doświadczeniu. Swoją drogą zaczynając karierę w Citigroup nie dziwię się, że zaszedł tak daleko i w 1995 roku współtworzył Oaktree Capital Management.

Najważniejsza rzecz w recenzji – czy warto przeczytać?

Jak wspomniałem, w książce jest 19 rozdziałów wypełnionych „mięchem”. Nie ukrywam, że niektóre z rozdziałów czytałem dwukrotnie, by w pełni zrozumieć co autor chciał w nim przekazać. Ale zdecydowanie warto, poznajemy w ten sposób sposoby zarządzania pozycjami w dłuższym terminie. Czy dla typowego daytradera ma to sens? Jeśli planujesz swoją emeryturę lub osiągnięcie dochodów pasywnych to myślę, że jak najbardziej warto z tą książką się zapoznać. A jeśli sądzisz, że nie będziesz emerytem i nie potrzebujesz niezależnych dochodów? Wtedy po przeczytaniu tej książki lepiej zrozumiesz takie kwestie jak choćby zarządzanie ryzykiem. Słowo ryzyko pojawia się w tytule aż trzech rozdziałów książki, więc widać, że jest to poniekąd ważniejsza kwestia z tych najważniejszych rzeczy. Nie mniej uwagi jest poświęconego także najsłabszemu ogniwu każdej inwestycji – ludzkiej psychice i skłonności do stadnego zachowania. Tu autor podkreśla, że… <<a nie, spoilerować Wam nie będę.>>

Tak więc serdecznie zachęcam do lektury tej książki. Nieważne czy jesteście zatwardziałymi „technikami” co poza formacjami świecowymi na nic nie zwracają uwagi. Albo może zjedliście zęby na polskiej, europejskiej albo amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych stosując się do metod Buffetta. Czy też  może jesteście nowicjuszami. Ta książka zmieni Wasze spojrzenie na pewne kwestie z inwestowaniem właśnie związane.

Zdecydowanie warto, zdecydowanie polecam.

A kupić ją możecie oczywiście w księgarni wydawcy Maklerska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *