Kiedy planowałem cykl poświęcony inwestycjom alternatywnym myślałem, że ten artykuł będzie swoistym ukoronowaniem całości. Tak by pokazać, że inwestycje alternatywne to nie tylko sposób na jednorazowy zarobek. Że jest możliwy regularny dochód z inwestycji alternatywnych. Jednak pisząc tą serię artykułów doszedłem do wniosku, że nie musi być to ostatni wpis o tym temacie. Że pokazanie jak to zrobić może przyczynić się do większego zainteresowania resztą cyklu.
Czy każda inwestycja może przynosić regularny dochód?
To pytanie na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Bo i tak i nie. Wszystko zależy od każdej jednej inwestycji, naszego podejścia jak i od sytuacji gospodarczej. Są dwa popularne przykłady, że jest to możliwe. Pierwszy to akcje giełdowe. Można zarobić na ich sprzedaży za wyższą kwotę niż cena zakupu jak i na dywidendach wypłacanych przez spółkę. Drugi taki przykład to nieruchomości. Można kupić mieszkanie za 200 tysięcy i sprzedać je za 250 tysięcy albo wynajmować i mieć przychód co miesiąc. Oczywiście w przypadku nieruchomości mamy trochę więcej pracy niż przy dywidendach, ale o tym już pisałem. Chodzi mi o sam przykład.
Dochód z inwestycji alternatywnych
Generalnie z dotychczasowych wpisów o alternatywach może wyłaniać się obraz rozwiązania upraszczającego inwestowanie do stwierdzenia: kup tanio, drogo sprzedaj. I fakt, zazwyczaj na tym polega sięganie do alternatyw. Bo w końcu kto wypłaci dywidendę za znaczek z Józefem Stalinem albo królową Victorią (są w ogóle takowe?!)? No raczej nikt, ale nie oznacza to, że się nie da na tym w żaden inny sposób zarobić anieżeli sprzedaż. Choć i sprzedaż jest tutaj opcją. A przykłady? Już podaję.
Przykład I – regularny obrót
To chyba najprostszy sposób, by przy paru latach regularnego kupowania stworzyć kapitał pozwalający na osiąganie rokrocznych dochodów. Oprę się tu na przykładzie wina. Kupujemy w 2016 roku beczkę wina. W 2017, 2018, 2019 i 2020 także. De facto mrozimy kapitał na pięć lat, jednak sama inwestycja jest również rozłożona w czasie, więc może nie dotknąć naszego budżetu tak bardzo jak jednorazowy wydatek podobnej kwoty w 2016 roku, prawda? Z drugiej strony robimy też swoistą dywersyfikację, bo może się okazać, że wino z 2016 roku nie jest takie ą ę jak niektórzy sądzili i nie zarobimy zbyt dużo.
Jeśli jednak odrobiliśmy lekcje i wybraliśmy właściwe wino do naszej inwestycji przychodzi, na przykład, 2021 rok. Sprzedajemy wtedy nasze wino z 2016 roku. Generalnie po pięciu latach można mówić o zyskach rzędu od 10 do 50% na beczce. Po sprzedaży kupujemy beczkę z rocznika 2021 (która w cenie zakupu będzie oscylować w okolicach ceny zakupu z 2016 roku – one są bardziej pod wpływem pogody niż inflacji). W teorii trochę zysku nam powinno zostać.
Dla przykładu jak zarobiliśmy ~15% na beczce z 2016 roku, a cena zakupu beczki z 2021 jest o 2-3% wyższa niż w 2016 to mamy dość, by ubezpieczenie samochodu i wakacje opłacić z tej inwestycji. Co ważne, po kilku latach dotarliśmy do punktu, gdzie co roku generujemy jakiś przychód, a jednocześnie wciąż mamy inwestycje. Ile zarobimy zależy od dwóch czynników, jednego zależnego od nas, drugiego od rynku. Pierwszy to wysokość inwestycji – w końcu na dwóch beczkach zarobi się więcej niż na jednej. Drugi to ceny na rynku danego rocznika. Z kolei nic nie stoi na przeszkodzie by wino z 2016 roku mające kilkuprocentowy zysk w 2021 roku sprzedać rok później, a w 2021 opchnąć wino z 2017, które zarobi dla nas powiedzmy 25%.
Ile wina by potrzeba by żyć tylko z tego? Cóż, uśredniając zysk do poziomu 20% oznaczałoby to zainwestowanie około 130 tysięcy złotych by mieć co miesiąc dochód z inwestycji alternatywnych nieco ponad dwa tysiące złotych netto.
Przykład II – spekulacja
Tu mamy już mowę o produkcie, który musimy bardzo dobrze znać. Wtedy gdy pojawia się w sprzedaży bardzo limitowany produkt możemy go kupić by od razu sprzedać za większe pieniądze na przykład poprzez Allegro. Przykładem mogą być numizmaty wydawane przez NBP. Przebitka w dniu premiery na platformach aukcyjnych potrafi sięgnąć poziomu nawet 100%! Tak było w przypadku złotych monet wydanych na Euro 2012. Cena w NBP to było zdaje się 15 tysięcy złotych za sztukę. Na Allegro były zakończone sprzedażą aukcje o cenach krążących w okolicy 30 tysięcy złotych! Podobnie się rzecz miała z banknotem wydanym z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski. Sprzedawany za 75 złotych w oddziałach NBP, rozszedł się w dwa dni. Na aukcjach w ciągu pierwszego tygodnia po wydaniu kosztował ponad sto złotych. 25% w ciągu paru dni… Obecnie ceny są nadal powyżej 110 złotych za sztukę.
Przykład III – użyczenie
Kolejny przykład ponownie sięga do kwestii posiadania przez nas unikatowego produktu. Czy będzie to dzieło sztuki znanego malarza czy może zabytkowy samochód, warto się zainteresować czy ktoś nie chciałby naszą własnością uświetnić swojego przyjęcia tudzież promocji? Znajoma posiadając zabytkowy samochód od czasu do czasu odpłatnie udostępnia go producentowi, który chce nim uświetnić premierę nowego modelu. Nic to ekstra nie kosztuje właścicieli (no może prócz paliwa by dojechać/dowieźć to auto na właściwe miejsce), a daje pewien przychód.
Przykład IV – okazje inwestycyjne
Przy artykule o kolekcjonerstwie opisywałem udział w prawdziwej aukcji, która okazała się dla mnie bardzo okazyjna. Podobnie jak w przypadku gdy trafiamy na coś okazyjnego w lokalnym antykwariacie czy na pchlim targu. Co jakiś czas można trafić na historię, że ktoś kupił oryginalny obraz za kilkanaście czy kilkadziesiąt dolarów. Czy to nie zachęca do wizyty w takim miejscu?
Kiedy inwestycja alternatywna nie przynosi regularnego dochodu?
Są oczywiście inwestycje, które nie przyniosą regularnego dochodu. Dotyczy to zwłaszcza tej części naszego portfela inwestycyjnego, która jest zabezpieczeniem, czyli złota. Będzie o tym osobny wpis w tej serii, więc nie będę się nad tym rozwijać. Podobnie z inwestycjami, które po prostu są w naszym posiadaniu i czekają na dobry moment na sprzedaż, bez tworzenia planu regularnego obrotu takimi dobrami. A w przypadku kolekcji to zazwyczaj cieszą nasze oko i też nie generują przychodów. Co nie oznacza, że nie będzie sytuacji, gdy ta część naszego portfela nie przyniesie zysku.
Czy warto?
Oczywiście ten wpis nie wyczerpuje możliwości regularnego zarabiania na inwestycjach alternatywnych. Specyfika tego rodzaju inwestycji wymaga jednak zróżnicowanego odejścia do każdej sytuacji. Mimo to po pewnej ilości nauki, która jest niezbędna przy każdym rodzaju inwestycji(!), możemy stworzyć solidny i, co ważniejsze, regularny zastrzyk gotówki do naszego budżetu. Osobiście jestem zwolennikiem stworzenia stabilnych i regularnych dochodów z kilku (optymalnie 5-6) źródeł. Uważam też, że żadne nie powinno zbyt silnie dominować nad pozostałymi. Wtedy to mamy możliwości funkcjonowania w praktycznie każdej sytuacji gospodarczej.
PS. A gdyby ktoś był zainteresowany opisem mojej wyprawy na Star Wars Celebration Europe III do Londynu w lipcu 2016 to zapraszam na blog Dla Faceta prowadzony przez Remigiusza gdzie pojawiła się moja relacja z tej imprezy 🙂


Wycofałem się z inwestycji alternatywnych ponieważ nie płacą odsetek systematycznie. Ale pomysł z winem całkiem fajny. Samochód zabytkowy na śluby itd też jest ok.
jednakże z winem może być problem taki jak w 2008 – nawet takie inwestycje ulegają krachom – leci wszystko i wtedy robi się problem. Jeśli komuś nie przeszkadza że któregoś razu będzie musiał wstrzymać się z dystrybucją na kilka lat gdy dojdzie do krachu to OK właściwie przy krachu można wtedy jeszcze więcej zarobić ale trzeba zamrozić kapitał na dłużej.
Jak piszę na samym końcu – kilka źródeł dochodu, że w przypadku kiepskiej sytuacji mamy jakieś alternatywy 🙂
Trochę alternatyw mam w portfelu, uważam, że to część dywersyfikacji, mniej zależna od systemów informatycznych.
PS. Jaki krach? Liv-ex szedł w górę… https://www.quandl.com/data/LIVEX/LVX_100-LVX-100-Fine-Wine-Index dopiero 2012 przyniósł obsuwę, ale zachowując 5-letni okres “przeczekania” inwestycji i tak jesteśmy na plusie.
Ciekawe… byłem pewny że widziałem wykresy dla wina które poruszały bardzo słabo właśnie w tamtym czasie… więc albo jakaś pomroczność jasna albo nie wiem co hehe 🙂
To formalny index. Osobiście myślę, że może się nieco zmniejszać popyt na średnią półkę cenową, natomiast na te najlepsze zawsze będą chętni. W końcu to że Gatesowi spadł majątek o 30% nie oznacza, że zaczął on jeździć maluchem albo autobusem 😉