No to zaczynamy najgorętszy tydzień w tym roku. Oczywiście nie pod względem temperatury, w końcu mamy listopad, ale pod kątem interesującym nas, inwestorów. Chodzi mi rzecz jasna o wybory w USA, które mają miejsce już jutro! Takiej okazji nie wolno mi przegapić.
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Co mogą przynieść wybory w USA?
W tym roku mamy ciekawe widowisko w Stanach Zjednoczonych. Z jednej strony znana była Pierwsza Dama (swoją drogą jaki tytuł ma mąż pani prezydent? Pierwszy Lord?) Hilary Clinton, z drugiej strony taki ichniejszy Janusz Palikot czyli miliarder Donald Trump.
Pomysły na politykę mają zgoła odmienne. Hilary chce w większości kontynuować politykę Obamy, z kolei Trump jest kontrowersyjny w swoich wypowiedziach. Otwarcie głosi nacjonalistyczne poglądy i obiecuje różne zmiany, momentami wręcz wykluczające się.
Jak zawsze decyzyjne będzie dziesięć stanów: Floryda, Ohio, Północna Karolina, Arizona, Indiana, Minnesota, New Hampshire, Nevada, Iowa, Maine. Uszeregowałem je według ilości głosów, które może uzyskać kandydat w każdym z wymienionych stanów.
Czemu wybory w USA mogą namieszać w rynkach?
Te wybory od wcześniejszych różni przede wszystkim sytuacja. Najważniejszym i najbardziej nieprzewidywalny czynnik to elektora negatywny. To co znamy z własnego podwórka. Głosujemy przeciwko komuś, a nie na kogoś. Żeby było ciekawie, obie strony mają bardzo zdecydowanych przeciwników, co sprawia, że walka będzie trwać do końca.
Pamiętacie sondaże z ubiegłorocznych wyborów w Polsce? Pomijam racjonalne przesłanki, ale do samego końca mówiono, że PiS nie wygra. Moim zdaniem trochę to uśpiło czujność anty-PiSowców, przez co nie wybrali się oni do urn, co zaowocowało pełnią władzy dla partii p. Kaczyńskiego przy poparciu zaledwie 19% Polaków. Podejrzewałem, że podobna sytuacja może mieć miejsce w Stanach, gdy w sondażach prowadziła Clinton.
Cóż, ostatnio w sondażach wyniki się wyrównały, momentami wręcz dając przewagę Trumpowi. Efekt? Widać wyraźnie na wykresie kursu złota.
Skok ceny złota ponad psychologiczną barierę $1300 za uncję jest bardzo wyraźny. Czyż nie inaczej było przy Brexicie, gdzie przecież sondaże mówiły o Bremain? Tak, właśnie na tym wtedy zarobiłem.
Ostatni tydzień przyniósł też zniżki na rynkach akcyjnych, co potwierdza przejście inwestorów na bezpieczne złoto.
Możliwe opcje w dniu wyborów
Jak widać możemy się sporo wydarzyć kiedy pojawią się faktyczne wyniki. Brexit wywołał $100 wzrost ceny złota. Sondaże na korzyść Trumpa mieszczące się w granicy błędu statystycznego wywołały $20 skok, zabierając już zdyskontowane na rynkach sondażowe zwycięstwo Clinton z ostatnich tygodni. Jeśli pierwsze dostępne wyniki z Michigan i Północnej Karoliny o godzinie 1:00 9 listopada naszego czasu wskażą Trumpa spodziewam się co najmniej $30 skoku ceny. Jeśli Floryda też się opowie za Republikanami, to czerwcowy overnight skok złota będzie niczym korekcyjna zmiana. Do tego dojdą spore zmiany na różnych parach walutowych zawierających w sobie literki USD.
Z kolei zwycięstwo Clinton wywoła pozytywny (wzrostowy) ruch na klasycznych indeksach, co biorąc pod uwagę czas publikacji wyników exit polls pozwoli na transakcje na indeksach amerykańskich i azjatyckich. Co do par walutowych wszystko zależy od tego jak bardzo będą one zdyskontowane w dniu dzisiejszym.
W przypadku ropy mamy możliwy strach przed zaostrzeniem sytuacji na Bliskim Wschodzie (zwycięstwo Trumpa z jego antyimigracyjną polityką) tudzież uspokojenie świata i oczekiwania na decyzje OPEC zaplanowane na koniec listopada – jeśli wygra Clinton. Nie spodziewam się zbyt dużych ruchów, zwłaszcza że w kwestii ropy najwięcej jednak ma do powiedzenia OPEC i Rosja. Na pozostałe surowce wpływ mają inne zmienne anieżeli wybory w USA.
Ostatnią opcją, najgorszą jak dla mnie i moich planów, jest spokojne przyjmowanie decyzji wyborców przez inwestorów, którzy racjonalnie podejdą do tematu. W końcu ostatnio we Francji mieliśmy także kontrowersyjne pomysły kandydata na prezydenta, które po jego elekcji nie są realizowane ze względu na francuski parlament. W Stanach Zjednoczonych Kongres też ma dość mocy by powstrzymać ekstremalne pomysły Donalda Trumpa. Na szczęście ludzie działają emocjonalnie oraz podążają za tłumem. Jeśli we właściwym momencie dołączę do „stada” i w jeszcze odpowiedniejszym się odłączę – wygram.
Moja strategia na wybory w USA
Na początek – żadnych założeń. Bieżąca obserwacja rynku i włączanie się do akcji przy wyraźnych ruchach poszczególnych aktywów. Które to będą? Zależy od poszczególnych informacji.
Zamierzam też nieco podkręcić ryzyko i mieć możliwość otwarcia dużo większych pozycji, anieżeli te, którymi się posługuję w „zwykłym” dniu. Taka drobna maksymalizacja zysku 😉
Czy ta strategia się sprawdzić? Cóż, takie działania przy publikacji informacji o zapasach ropy dawały mi zarobić przez ostatnie trzy tygodnie (o czym możecie przeczytać na dzienniku tradera tutaj, tutaj i tutaj). Więc moje przekonanie do skuteczności takich działań przekracza 50%. Znacznie przekracza. Pewności oczywiście nigdy nie ma, ale jak to ktoś kiedyś powiedział no risk no fun. Rezultaty oczywiście trafią na bloga 🙂
A Wy macie jakieś plany na noc z 8 na 9 listopada? Czekam na Wasze komentarze!