Kolejny raz niestety muszę poddać krytyce polityczne decyzje. Tym razem, podobnie jak w lipcu czy całkiem niedawno efektem takich działań jest, co tu dużo ukrywać, osłabienie polskiej gospodarki. Co ciekawe, stoi to w całkowitej sprzeczności do zapowiedzi o rozwoju naszego kraju. Nowa technologia o której mowa w tytule to blockchain, którego znanym przykładem są krytpowaluty (takie jak Bitcoin czy Etherium), ale to tylko wybrany wątek, co do którego mam masę materiałów źródłowych. Problem jest zdecydowanie głębszy.
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Szumne zapowiedzi
Polscy urzędnicy i ich anty-obywatelskie podejście to wręcz ciągły temat zarówno w mediach jak i w codziennych dyskusjach. Zaradzić temu miały usprawnienia wprowadzane przez byłego wicepremiera a obecnego premiera, Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy parę wypowiedzi:
To zmiany fundamentalne, uderzamy nimi w wiele złych praktyk, które zagnieździły się w murach urzędów i na urzędniczych biurkach. Nie może być tak, że obywatel, przedsiębiorca czuje się w urzędzie jak w „Procesie” Kafki.
wicepremier M. Morawiecki, 6/6/2017; źródło
Oczywiście możemy też sięgnąć po aktualniejsze wypowiedzi, na przykład tą:
Ja wierzę, że polska myśl techniczna nie będzie zwijana (…) tylko rozwijana, bo my chcemy Polskę rozwijać.
premier M. Morawiecki, 18/5/2018; źródło
Czy wypowiedź z Katowic:
Wierzę w to, że siedzą tu przyszli zwycięzcy polskiej gospodarki. Wszyscy jedziemy na jednym wózku. Mam nadzieję, że za 10 lat będziemy krajem zaskakującym swoją nowoczesnością i innowacyjnością. (…) Chcemy pomagać małym i równo traktować wielkie firmy.
Jak w tym kontekście odebrać taką informację jak ta, że największa giełda kryptowalutowa w Europie przenosi się na Maltę ze względu na polskie przepisy i problemy tworzone przez urzędników oraz inne firmy z „tradycyjnego” sektora bankowego? Wszystko to podkreślił prezes BitBay w jednym z wywiadów:
Gdybyśmy nie musieli się przeprowadzać, to byśmy tego nie robili. Problem jest w Polsce. Dziś BitBay nie posiada rachunków w euro i dolarach, bo zostały nam one wypowiedziane przez banki. (…) KNF mocno dokręca nam śrubę, dlatego ta decyzją musiała zostać podjęta. (…) Ja chętnie zostałbym w Polsce. Rozkręcałem ten biznes od podstaw.
prezes BitBay, Sylwester Suszek, 18/5/2018; źródło
Zauważcie zbieżność dat? Zwłaszcza, że inna polska giełda kryptowalutowa, Bitmarket24, już w marcu się przeniosła (poprzez sprzedaż) z Polski do Wielkiej Brytanii.
Ksiądz swoje, organista swoje
Oczywiście, wiemy wszyscy, że tworzenie regulacji prawnych trwa. Zwłaszcza gdy dotyczą one dynamicznie zmieniającego się rynku jakim są wspomniane kryptowaluty. Jednak czy po słowach premier, takich jak przytoczone te z 2017 roku czy zupełnie świeże z maja 2018 państwowe i rządowe instytucje powinny rzucać kłody pod nogi poprzez kreowanie działań mających na celu ograniczenie rozwoju rynku kryptowalutowego w Polsce?
Do takich działań z pewnością można zaliczyć wspólną akcję Narodowego Banku Polskiego oraz Komisji Nadzoru Finansowego, które pod koniec 2017 roku opłaciły szeroko zakrojoną akcję w serwisach społecznościowych (takich jak Facebook) oraz mediach internetowych (poprzez opłaconych YouTuber’ów) skierowaną przeciwko kryptowalutom. Całość została opatrzona nazwą „Uważaj na kryptowaluty” i dostała nawet własną stronę internetową. Całość spotkała się z szybką reakcją polskiego środowiska inwestycyjnego, która była nie tylko zrażona jednoznacznie krytycznym nastawieniem ale również z błędami merytorycznymi kampanii NBP i KNF. Uruchomiona została strona „uważaj na waluty państwowe” gdzie w identycznym tonie informuje się o zagrożeniach związanych z tradycyjnym pieniądzem.
Oddzielny wątek to fakt, że do stworzenia tej kampanii wykorzystano środki publiczne (czyli z naszych podatków!), a w dodatku przez dłuższy czas nie było powszechnie wiadome, że filmy na YouTube’ie są opłacone przez NBP. W dodatku całość negatywnej kampanii NBP i KNF-u została opisana również w mediach zagranicznych takich jak Business Insider, RT czy CNBC, co jedynie osłabia odbiór naszej gospodarki w świecie i zniechęca inwestorów.
Kolejnym krokiem przeciwko nowej technologii było wydanie w kwietniu 2018 przez Ministerstwo Finansów (czyli resort obecnego premiera Mateusza Morawieckiego) interpretacji podatkowej stanowiącej, że obrót kryptowalutami jest obrotem prawami majątkowymi, a te podlegają podatkowi od czynności cywilno-prawnych (PCC) w wysokości 1% wartości transakcji. Wydanie interpretacji oznacza, że nie jest to zmiana prawa tylko dotyczy wszystkich przeszłych transakcji. Biorąc pod uwagę specyfikę PCC, dzięki tej interpretacji, praktycznie każdy obracający kryptowalutami z miejsca stał się przestępcą podatkowym ze względu na niezłożenie w terminie zeznania podatkowego (w ciągu 14 dni od transakcji). Niektórzy uczestnicy rynku kryptowalutowego wyliczyli, że obracając kwotą 15 000 złotych mają do zapłaty 500 000 złotych podatku za jeden miesiąc i to mimo, że ich przychody były wielokrotnie niższe! Co prawda na skutek protestu środowiska inwestycyjnego Ministerstwo Finansów się wycofało z tego pomysłu, jednak interpretacja nadal znajduje się na stronie MF, a nie wydano nowej, więc z prawnego punktu widzenia można ścigać kryptowalutowych inwestorów o zaległy podatek…
Czym grożą takie działania?
Podaję tutaj przykład jednej, konkretnej branży, która jest poddawana ciągłym atakom. Jednak nie jest ona jedyna, chcę jedynie pokazać jak dalekie od deklaracji (wice)premiera potrafią być faktyczne działania.
W efekcie mamy exodus polskich do krajów z urzędnikami działającymi w interesie zarówno kraju jak i przedsiębiorców. I to właśnie te kraje otrzymają największy profit z działalności każdej z tych spółek: podatki. Bo możemy sobie mówić, że Polak założył największą giełdę kryptowalutową w Europie (i szóstą na świecie), ale skoro będzie płacić podatki na Malcie, to nie ma to znaczenia dla naszego kraju. A czy gra jest warta świeczki? Cóż, tylko w grudniu 2017 obrót tylko polskich klientów na BitBay to ponad 10 miliardów złotych! To jedna spółka i tylko jeden miesiąc – więc sami oceńcie.
Druga rzecz, w ubiegłym tygodniu miałem okazję poznać człowieka, który chciał założyć w Polsce fundusz inwestycyjny. Polskie regulacje wygnały go za ocean, do Stanów Zjednoczonych. Tam proces zakładania nie tylko, że trwał szybciej, to jeszcze był zdecydowanie prostszy pod względem formalnym. Efekt? Podatki płyną do amerykańskiego budżetu, a polscy klienci nie mają dostępu do zarabiającego funduszu. Czyli oni także nie płacą podatku (19% od zysków kapitałowych) i mają mniejszy wybór podmiotów oferujących możliwość dodatkowych dochodów dla domowego budżetu. Innymi słowy, nasze PKB rośnie wolniej niż by mogło…
A New Hope…
Sięgając po tytuł z „Gwiezdnych Wojen” chciałbym się uśmiechnąć. Stwierdzić, że w końcu skończy się opresja polskich urzędników nad polskimi firmami i będziemy mogli tworzyć konkurencyjną gospodarkę. I zapowiedzi premiera taką nadzieję dają. Jednak gdy premier w telewizji mówi jedno, a urzędnicy (podlegli przecież temu właśnie premierowi!) w swoich gmachach robią drugie tracę nadzieję. Ciężkie czasy dla polskiej przedsiębiorczości wciąż będą trwać i nic nie wróży jakichkolwiek zmian. Kosmetyka i propaganda to jedyne co dostajemy.
I nie, nie opisuję tego tylko z pozycji „kanapowego eksperta”. Jeśli czytaliście ostatni wywiad ze mną na blogu Mateusza to już wiecie, że kontakt z polską machiną urzędniczą mam i to od ponad roku! Jak się to skończy? Na chwilę obecną nadzieje na sukces są nikłe. Choć ponoć nadzieja umiera ostatnia…
Tym mało optymistycznym akcentem, dając wyraz bezsilnej frustracji nad urzędniczym betonem w Polsce kończę wpis.
BitBay już się z Polski wyniósł, teraz pewnie kolejni zaczną uciekać.
No wspominam o tym…
Nie warto ufać politykom…
Sama prawda 🙂