Ponieważ parę osób pytało, postanowiłem opisać jak wygląda mój dzień zawodowego tradera. Jak Wy go sobie wyobrażacie? Pomyślcie przez moment, a później przeczytajcie artykuł no i dajcie znać w komentarzu!
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Wstęp
Ciężko jest przygotować dokładną rozpiskę. Jednak postaram się ująć cały tydzień w jednym spisie, co powinno znacznie ułatwić pogląd na moje działania. Jednak pewne zajęcia ciężko ująć w stricte ramy czasowe, dlatego oprócz konkretnych godzin (tak, mogę takie podać) to opiszę też co robię w tak zwanym międzyczasie.
Dzień zawodowego tradera
5:55 – dzwoni budzik… Dlaczego tak wcześnie? Ano tak wstaje moja lepsza połowa 🙂 Ja natomiast czasem podnoszę się od razu, czasem trwa to do pół godziny – ale wtedy zazwyczaj już zerkam na niektóre rynki przez komórkę;
~6:30 – włączam komputer i standard – social media po nocy i reszta ruchów rynkowych [AKTUALIZACJA] lub też wsiadam na rower i jadę na basen popływać – oczywiście pod warunkiem, że najwcześniejsze dane są o 9 rano, tak żebym zdążył na nie wrócić – bo jeśli oglądaliście mój webinar to wiecie, że nie inwestuję nie wiedząc jakie są dane.
8:00/9:00/9:30 – publikacje danych makroekonomicznych ze Szwecji i Norwegii czyli jednych z rynków które obserwuję. Dlaczego Skandynawia? Otóż ruchy na parach z koronami potrafią być naprawdę spore – co widać na rysunku po prawej;
10:30 – publikacje danych makroekonomicznych z Wielkiej Brytanii;
~12:00 – shopping bo w końcu jeść coś trzeba;
14:30 – publikacje danych makroekonomicznych z Kanady i/lub Stanów Zjednoczonych. Bardzo fajny moment do inwestowania na parze USD/CAD, zwłaszcza gdy w jednym kraju mamy wyniki lepsze od prognoz a w drugim gorsze;
14:30 – 15:30 – gotowanie obiadu. Tak, lubię to i gotuję większość dni roboczych – więc gdy moja Narzeczona wraca do domu obiad jest zrobiony. Natomiast w weekendy się zamieniamy;
15:30+ – koniec pracy*
*16:00 (czwartki) – zazwyczaj jestem na XTB Trading Club.
W przerwach między danymi analizuję interesujące mnie rynki (głównie surowcowe w poniedziałki i czwartki); czytam różne artykuły (niekoniecznie dotyczące inwestowania), piszę blogi, sprawdzam e-maile etc. Jeśli chodzi o seriale czy filmy to oglądam je zazwyczaj podczas gotowania (być może dlatego tak wolno mi to czasem idzie 😉 Tak więc nie ślepię w wykresy przez osiem czy więcej godzin dziennie, bardziej to czas do dwóch godzin na dobę. Plus minus oczywiście 🙂
Oczywiście czasem też mam do załatwienia za dnia kilka spraw na mieście, ale to wyjątki, nie reguły. Dlaczego też nie wpisuję publikacji danych po 15? Bo nie korzystam z nich. Rzadko, bardzo rzadko siedzę w nocy na danych z Nowej Zelandii czy Australii – ale zazwyczaj wtedy gdy czuję, że mogę na tym zarobić. Popołudnia raczej poświęcam na różne rozrywki: kino, książki, telewizja czy po prostu wyjście „na miasto” z Narzeczoną i/lub znajomymi.
Poza pracą…
To co mi się najbardziej podoba to możliwość wzięcia wolnego kiedy się chce. Zwłaszcza kiedy osiągnie się cel minimum (lub nieco więcej) pojawia się pewien komfort. Stąd też w lipcu miałem prawie dwa tygodnie wolnego, we wrześniu również dwa tygodnie, w październiku kolejny tydzień. Pojedyncze dni wolne czy też pracy poza domem też się zdarzają – i nie są żadnym problemem. I mogłem np pojawić się w telewizji 😉
Dlaczego tak to wygląda?
Tu należy odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego odchodzi się z etatu? Czy właśnie nie po to by (między innymi) samemu kształtować sobie dzień pracy? By móc go skrócić, co czasami oznacza dla mnie dzień inwestycyjny w postaci 15-20 minut przy wykresie. By jak się ma ochotę gdzieś jechać to po prostu wsiąść w auto nie pytając szefa czy można? Choć oczywiście w podróży też się pracuje, np tak jak na zdjęciu po lewej – przy drodze krajowej nr 92 czekałem na publikacje NFP. Skutecznie 😉
Wracając do typowego dnia – moim celem było przede wszystkim skrócenie i dopasowanie dnia pracy do mojej lepszej połowy. I myślę, że to mi się udało. Co prawda teoretycznie między 6 a 15:30 jest 9,5 godziny, a etat liczy 8 godzin dziennie, ale różne rzeczy czynię w międzyczasie. A jak jestem zmęczony to i zdrzemnąć się mogę – szef się nie czepia. Kot też nie 😉
Oczywiście to przykładowy dzień. Podczas ostatniej „służbowej” imprezy, czyli 1. urodzin TJS-u trafił się jeden trader, który dzień roboczy ma w godzinach 15:00-18:00. Inwestuje na początku sesji amerykańskiej i dlatego tak to u niego wygląda. Ja miałem inne cele, dobrałem do nich strategię i je realizuję. O skuteczności mogą świadczyć moje wyniki.
A gdzie plaża, drink z palemką etc?!
Często w reklamach różnych inwestycji jesteśmy mamieni wizją człowieka na leżaczku, w otoczeniu pięknych kobiet, szybkich samochodów i tanich drinków. Czy moje życie tak wygląda? Z opisu tego nie widać. Czasem tak jest, choć wolę inne klimaty niż upał i piasek. Jednak jestem też Polakiem i nie zamierzam powtórnie emigrować znad Wisły. Dlatego też większość mojego czasu pracy będzie przy biurku a nie na plaży – sorry, taki mam klimat 😉
Czy będą zmiany?
Tak, zmiany będą. Aktualnie jestem na etapie wykańczania pewnego projektu, który oczekuje w zasadzie na załatwienie kwestii formalnych. Oczywiście gdy ruszy będzie odpowiednie info na blogu, bo jest to związane z inwestowaniem.
Druga kwestia to inny projekt, który chodzi mi po głowie i za który też jeszcze w tym roku chcę się zabrać. Także powiązany z inwestowaniem, więc będzie obszernie opisany na blogu. Choć jego rozwój zapewne zabierze dużo czasu, bo jest bardziej złożony, jednak liczę że będzie przydatny dla wielu inwestorów w Polsce 🙂 Choć czy będzie się to wiązało z wyjściem poza ramy czasowe 6:00-15:30? Mam nadzieję, że nie!
[AKTUALIZACJA] Trzeci projekt który uruchomiłem i testuję na żywym rynku to robot inwestycyjny. Jego skuteczność możecie przeczytać we wpisach na dzienniku tradera w kategorii robot inwestycyjny oraz oczywiście w podsumowaniach miesięcznych.
A póki co powiedzcie – czy właśnie tak wyobrażaliście sobie dzień zawodowego tradera? Dajcie znać w komentarzu!
Muszę pokazać mężowi, niech się uczy 😄
Żeby Ci obiadki gotował? 😉
Dokładnie 😁
Tak właśnie tak ☺
Zainspirowałeś mnie, muszę popełnić podobny wpis. Nawiasem dobry tekst o tych palemkach.
Dziękuję bardzo 🙂 chętnie przeczytam jak u innych to wygląda 🙂
Jakby nie patrzeć, to od każdej strony masz super życie. Jesteś panem swojego dnia i czasu. Sam dążę do takiego stanu codziennego dnia. Najbardziej podoba mi się możliwość wykonywania pracy np. z Alp 🙂 Osobiście jednak nie chcualbym wstawać o 6
Dziękuję bardzo! Godzina wstawania jest podyktowana względami praktycznymi. Czasem też zdarza mi się później odespać trochę w ciągu dnia, ale rzadziej niż częściej. Generalnie ja lubię siedzieć do nocy i pracować, ale staram się żeby moje życie osobiste na tym nie cierpiało, stąd kiedy wstaję tak jak moja Narzeczona to mamy podobny zasób sił po pracy czyli po godzinie 15 🙂 I mamy ten sam tryb funkcjonowania.
Gdybym był sam to pewnie wstawałbym około 9-10 a kład koło 1 w nocy.