Witam w drugiej części wpisu inwestycja w metale szlachetne! W pierwszej części opisałem ogólne informacje na temat metali i możliwych form inwestowania, natomiast w tym artykule znajdziecie informacje dotyczące pozainwestycyjnego zastosowania metali szlachetnych, form przechowywania (wraz z ich zaletami i wadami), kiedy i jak sprzedawać metale szlachetne. Dorzucam też mały bonus w postaci informacji kiedy to złoto i srebro znika z obiegu oraz ile złota mają europejskie banki centralne w przeliczeniu na jednego obywatela – włącznie z Polską.
[otw_is sidebar=otw-sidebar-2]
W poszukiwaniu oryginału
Metale szlachetne ze względu na swoją wysoką wartość są wdzięcznym tematem do fałszerstw, zwłaszcza złoto. Na szczęście istnieje kilka sposobów by ze sporym prawdopodobieństwem potwierdzić autentyczność naszych metali szlachetnych. Metody badań dzieli się na inwazyjne i bezinwazyjne. Nas, inwestorów, interesują przede wszystkim metody nieinwazyjne – w końcu po co niszczyć złoto?
Pierwszym krokiem jest wybór zaufanego sprzedawcy metalu szlachetnego. Unikajmy „okazji” od małych, nieznanych sprzedawców. Podobnie jak z dostawą terminową czyli płaceniu dzisiaj za towar który dostaniemy za kilka tygodni (nawet do 60 czy 90 dni!). Chyba, że lubicie ryzyko i darmowe kredytowanie firmy to proszę bardzo.
W przypadku sztabek warto zaznajomić się przed zakupem z wyglądem produktów interesującej nas mennicy i rodzajów zabezpieczeń. Ograniczając się do kilku największych, światowych mennic trafimy na całkiem sporo zabezpieczeń jak i sposobów potwierdzenia ich autentyczności.
Monety bulionowe, tak jak wspomniałem w pierwszej części, mają swoje standardowe wymiary. Więc wystarczy porównanie kupowanego produktu ze standardowymi wymiarami (np tymi zgromadzonymi w poniższej tabelce) i cechami charakterystycznymi by mieć wysokie prawdopodobieństwo zakupu oryginału.
Jednak jest jeszcze kilka metod nieinwazyjnego badania. Dźwięk rezonansu monety pozwala sprawdzić jej autentyczność, a ułatwiają to różnego rodzaju aplikacje na telefony komórkowe, również bezpłatne. Można też sięgnąć po magnes i sprawdzić czy będzie nas przyciągać do naszej monety lub sztabki (falsyfikat najprawdopodobniej z wolframem) czy też lekko odpychać (złoto i srebro). Wynika to oczywiście z fizycznych właściwości metali szlachetnych i najczęściej używanych materiałów do podróbek. Można się też pokusić o stworzenie domowej wagi magnetycznej by sprawdzić metale w zabezpieczonym opakowaniu – kupowanie profesjonalnej to wydatek kilku tysięcy złotych, więc jeśli nie kupujemy co tydzień jakiejś sztabki złota to zupełnie nieopłacalny wydatek.
Bardziej profesjonalne, choć wciąż bezinwazyjne metody, to wykorzystanie ultrasonografu (USG) oraz przewodności elektrycznej złota – jednak mało kto ma w domu sprzęt do tych metod.
Przechowywać w domu, banku czy w firmie prywatnej?
Jeśli rozmawiamy o fizycznej formie to pojawia się problem przechowywania. Inwestycja w metale szlachetne, ze względu na wysoką wartość, nie nadaje się do trzymania w przeszklonej gablotce w salonie. To nie jest ekskluzywny alkohol czy dzieło sztuki, które dla przeciętnego człowieka (tudzież włamywacza) będą po prostu elementem wystroju wnętrza. Gdy mówimy o poręcznym nośniku dużego kapitału raczej chcemy go schować tak, by nikt niepowołany go nie znalazł. Przejrzyjmy dostępne opcje:
dom
Niezaprzeczalną zaletą trzymania metali w domu jest ich dostępność o każdej porze dnia i nocy. Biorąc pod uwagę najczęstszy charakter inwestowania w metale, ma to niebagatelne znaczenie w razie konieczności szybkiego opuszczenia domu. Minusem tego rozwiązania jest łatwiejszy dostęp do naszych zasobów przez osoby niepowołane. Gdzie więc trzymać kosztowności?
Pierwszy pomysł: sejf. Wydaje się być dość oczywistym, choć relatywnie drogim rozwiązaniem. Niemniej jednak gdybyśmy robili remont, a jednocześnie posiadali lub planowali posiadać większą ilość metali szlachetnych warto rozważyć wydatek kilkuset złotych. Bardziej praktyczne wydają się sejfy ścienne lub podłogowe, jednak zewnętrzne, przykręcone do jakiegoś dużego mebla też wydają się być sensownym rozwiązaniem. Droższe sejfy (podłogowe lub ścienne) potrafią kosztować od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – ich zakup wydaje siębyć sensowny, gdy planujemy ulokować w metalach szlachetnych kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych.
Kolejne pomysły na przechowywanie to skrytki, np w różnych meblach. Tu możemy spotkać zarówno te wykonane przez producenta jak i te samodzielnie tworzone. Rozwiązanie bardzo ciekawe, jednak chciałbym zwrócić uwagę na pewne zagrożenia: osoba nieświadoma istnienia skrytki może pod naszą nieobecność wyrzucić mebel tudzież nie skorzystać z zasobów gdy będą one potrzebne. Warto więc mieć zaufaną osobę, która będzie wiedziała, gdzie jest taka skrytka – oczywiście z naciskiem na określenie „zaufaną„. Dochodzi także ryzyko zniszczenia w razie pożaru. Oczywiście są też dostępne inne skrytki, bardziej przenośne. Specjalne przygotowane, wydrążone w środku książki (łatwo można je zrobić samemu!) to jedna z wielu dostępnych opcji. Pamiętajmy tylko, żeby nasza skrytka nie odstawała wyglądem od otoczenia. Pojedyncza książka na półce pełnej szklanek czy pomiędzy płytami DVD będzie się rzucać w oczy.
Ostatnia możliwość, którą wymienię to przechowywanie w pudełkach, woreczkach czy tubach „luzem” w różnych miejscach. Pomysł nie jest tak bezsensowny jak się wydaje, zwłaszcza gdy zewnętrzne opakowanie będzie zbliżone wyglądem do innych rzeczy w danym miejscu, jednak nauczony wieloma amerykańskimi filmami odradzam szufladę z bielizną – jakbym miał się włamywać właśnie od takich bym zaczął przeszukanie. W sumie po prostu można założyć, że pierwsze 2-3 pomysły na bezpieczne miejsce dla naszego metalu są złe – bo złodziej też raczej na nie wpadnie.
skrytka bankowa
Bezpieczne jak w banku? Cóż, że rola banków w XX i XXI wieku się diametralnie zmieniła pisałem od samego początku istnienia tego bloga. Jednak w temacie skrytek bankowych to wygląda nieco inaczej, bardziej tradycyjnie. Wynajmujemy skrytkę i nikt prócz nas nie wie co w niej jest. Zdecydowanym plusem jest na pewno chroniona lokalizacja i ubezpieczenie. Tu jednak warto się wczytać w warunki – w niektórych sytuacjach może być wymagane od nas zgłaszanie orientacyjnej wartości depozytu lub wręcz pokazanie co mamy w skrytce by być objętym ubezpieczeniem. W tym drugim przypadku odradzałbym korzystanie z banku mającego takie wymagania. Warto też znać wartość ubezpieczenia każdej skrytki pojedynczo. Co z tego, że zbiorcze ubezpieczenie jest na milion złotych, podczas gdy w środku jest sto skrytek czyli średnio na skrytkę przypada raptem dziesięć tysięcy czyli równowartość nieco ponad dwóch uncji złota (stan na 23 października 2017).
Zagrożeniem dla naszego metalu w skrytce bankowej jest przede wszystkim władza – historia zna przypadki, gdy dokonywano „nacjonalizacji” lub „przejęcia” zawartości skrytek bankowych. I o ile to zagrożenie jedynie w krajach o władzy totalitarnej, to uprzejmie przypominam, że Adolfa H. nasi zachodni sąsiedzi wybrali w demokratycznych wyborach. Drugie, nie mniej istotne zagrożenie to kwestia dostępu. Większość placówek bankowych ze skrytkami nie jest dostępna 24/7. Tak więc w awaryjnej sytuacji możemy nie mieć dostępu do naszego mienia nawet do ponad 72 godzin! Dlaczego aż tylu? W 2017 roku 25 i 26 grudnia to poniedziałek i wtorek. Dodając do tego niedzielę (24 grudnia) i parę-paręnaście godzin w sobotę popołudniu gdy banki będą już zamknięte mamy lekką ręką 80 godzin bez dostępu do skrytki. Podobnie może być przy każdym tzw „długim weekendzie” gdyż banki samodzielnie regulują godziny otwarcia w takich okolicznościach.
Koszty? Udało mi się trafić na pewne zestawienie kosztów z początków 2015 roku i widać tam ceny od 200 do ponad tysiąca złotych rocznie. Z kolei jeśli interesują nas skrytki zagraniczne, to na terenie Europy przygotujmy się na koszty od 250€ wzwyż. Kiedy warto skorzystać ze skrytki zagranicznej? Jeśli sytuacja geopolityczna jest bardzo niestabilna, a my dzięki lekturze wpisu o portfelu bardzo kryzysowym wyznaczyliśmy sobie trasę „ewakuacji” to warto rozważyć taką skrytkę w miejscu gdzie możemy trafić. Oczywiście nie trzymajmy w skrytce w cenie ~300€/rok paru srebrnych monet, ale jeśli nasze „szlachetne rezerwy” mają wartość kilkuset tysięcy może być warto zdywersyfikować formę przechowania, umieszczając drobną część na trasie naszej „ucieczki”. Pozwoli to zmniejszyć ryzyko utraty całego majątku podczas pierwszego, zazwyczaj najtrudniejszego, etapu podróży.
firmy prywatne
Tutaj mógłbym dokonać dalszego podziału na firmy prywatne oferujące skrytki depozytowe oraz na kilka różnych opcji kupowania „spółdzielczego” lub przechowywania metali szlachetnych u dilera, u którego je kupujemy.
W przypadku prywatnych skrytek depozytowych mamy te same zagrożenia co w skrytkach bankowych plus jeszcze jedno: firmy prywatne podlegają innym, zazwyczaj mniej rygorystycznym przepisom prawa. Warto to mieć na uwadze, choć oczywiście może się okazać, że mają np dostęp całodobowy do skrytki.
W przypadku ofert zakupu i zostawienia metalu szlachetnego u dilera uważam to za całkowicie zły pomysł. W tym momencie tak naprawdę nie mamy żadnej gwarancji dostępu do swojego złota! Pomijając ograniczenia w dostępie to jeszcze nie do końca wiemy gdzie to złoto się znajduje i czy wciąż tam jest. W przypadku skrytki możemy przynajmniej ją otworzyć (co raz na jakiś czas polecam!) i sprawdzić jej zawartość, natomiast u sprzedawcy jak sprawdzimy? Poprosimy o okazanie monety i pokaże nam jedną ze stanu sklepowego? W przypadku sztabki mamy przynajmniej numer seryjny, ale też możemy usłyszeć, że nasza sztabka jest np w sejfie w innym mieście. Pokrótce mówiąc, kupując i trzymając u sprzedawcy tak naprawdę udzielamy mu kredytu: zarówno w zaufaniu jak i finansowego. Co ważniejsze, to my płacimy za to, że oni obracają naszymi pieniędzmi lub metalami. A chyba nie o to chodzi w inwestycji w fizyczne metale szlachetne.
Kiedy kończy się inwestycja w metale szlachetne?
Inwestycja powinna mieć swój „termin ważności” czyli kiedy chcemy z niej wyjść. Albo jest to określona data lub określona cena. Jednak inwestycja w metale szlachetne, zwłaszcza w formie fizycznej, determinowana jest przez cel. Jeśli akumulujemy metale celem stworzenia pakietu bezpieczeństwa opisanego w portfelu bardzo kryzysowym, to nie wyznaczamy końca naszej inwestycji. Bo wtedy tak naprawdę liczymy, że nigdy nie dojdzie do sytuacji w której musimy sprzedać nasze złoto i srebro.
Jeśli jednak powstaną okoliczności wymagające od nas zakończenia inwestycji dobrze się do tego przygotujmy. Jeśli kupiliśmy dobrze zabezpieczone sztabki lub najpopularniejsze monety bulionowe nie będziemy mieli problemu z ich zbyciem.
Większość dużych dilerów prowadzi skup takich produktów, oczywiście po cenie nieco niższej niż aktualne ceny metali na światowych rynkach. Oczywiście możemy też natrafić na informacje o skupie metali szlachetnych prowadzonym przez jubilerów, kantory wymiany walut lub lombardy. Ale tam prędzej stracimy niż zarobimy na naszej inwestycji – tak niskie tam ceny się zdarzają.
Najważniejszą jednak cechą jest posiadanie rozpoznawalnego produktu, co nie tylko zwiększa szanse na sprzedaż, ale też pozytywnie wpływa na cenę. Kupowanie złota z mniej znanych mennic jest minimalnie tańsze, ale może się odbić na późniejszej cenie jaką uzyskamy przy sprzedaży.
W sytuacji kryzysowej, gdy metalami szlachetnymi będziemy opłacać konieczne do życia produkty lub wręcz wykupować się z opresji nie liczmy na dobry kurs – choć oczywiście wtedy nie jest naszym celem zarobek a przetrwanie. Więcej o tym przeczytacie w portfelu bardzo kryzysowym.
Czy metale szlachetne „znikają” z rynku?
Cechą wielu produktów i materiałów będących alternatywnymi inwestycjami jest fakt, że są one bardzo limitowane. Czy dotyczy to limitów produkcji czy może możliwości wydobywczych, nie ma to znaczenia. Jednak w każdej liczbie limitowanego produktu z czasem na rynku pojawia się coraz mniej danego towaru. W przypadku kolekcji najczęściej jest to związane z faktem, że im dalej od premiery tym bardziej zapaleni są kolekcjonerzy, którzy nie sprzedają swoich zasobów. W przypadku złota czy srebra, prócz akumulacji w rękach banków centralnych czy wśród osób prywatnych dochodzą procesy niszczące. Każdy z metali szlachetnych ma zastosowanie w przemyśle. Zazwyczaj dotyczy to osprzętu elektronicznego. I o ile od lat mamy lobbowany recykling, pozwalający odzyskać materiały użyte do produkcji, to jednak jakaś część jednak trafia na zwykłe wysypisko gdzie jest zgniatana razem z kubeczkami po jogurtach. No i mamy też produkty wykorzystujące metale szlachetne, które z założenia nie będą odzyskane. Takim przykładem są amerykańskie pociski manewrujące Tomahawk – każdy z nich posiada okablowanie składające się z 500 uncji srebra! To ponad 15 kilogramów srebra, które znika w spektakularnej eksplozji. Pięćset uncji wydaje się niedużą liczbą gdy porównamy to z wydobyciem w wysokości ponad 885 milionów uncji w 2016 roku wspartym recyklingiem w wysokości 139 milionów uncji. Razem to nieco ponad miliard uncji – pamiętajmy jednak, że tylko w 2017 roku wystrzelono co najmniej 59 rakiet Tomahawk – co oznacza bezpowrotną utratę prawie trzydziestu tysięcy uncji! A przecież nie tylko w tych rakietach jest srebro, w wielu innych militariach i cywilnych maszynach również. Platyna i pallad stanowią kluczowy czynnik przy produkcji katalizatorów samochodowych. A recykling nie zawsze jest możliwy.
Mapa rezerw złota
Złoto jak wspomniałem jest akumulowane przez banki centralne. Udało mi się trafić na świetną mapę obrazującą ile złota na obywatela zgromadziły narodowe banki centralne. Jesteście ciekawi ile „każdy z nas” ma złota w NBP?
I jak? Ja uważam, że bardzo przeciętnie. Mające masę problemów finansowych Włochy mają piętnaście razy więcej złota. Hiszpania z którą często się porównuje Polskę ma ponad 2x więcej złota, podobnie jak Słowacja czy Turcja. Grecja, także zagrożona bankructwem ma ponad 3,5x więcej złota na obywatela. Nawet Rumunia i Białoruś nas wyprzedza w tym względzie! Zastanawiający jest wynik Norwegii, chociaż oni mają spore nadwyżki budżetowe i masę bogactw naturalnych, więc najwidoczniej nie potrzebują (lub się nie chwalą). Od kogo w UE jesteśmy lepsi pod względem zapasów złota? Litwa, Czechy, Węgry, Chorwacja, Irlandia, Słowenia i Estonia. Niezbyt dużo, w dodatku (nie licząc Irlandii) to wszystko niedawne „nabytki” Irlandii.
A na koniec mała prośba: jeśli artykuł Was zainteresował to dajcie znać w komentarzu i udostępnijcie go znajomym! Nigdy nie wiecie kto może potrzebować właśnie takiego artykułu! Sam do niedawna nie wiedziałem, że kolega z liceum inwestuje 🙂 Z góry Wam dziękuję!
Wolfram jest paramagnetykiem – nie będzie więc przyciągał magnesu neodymowego – gdy przechylimy monetę wolframową pod kątem 45 stopni i umieścimy na niej 10mm magnes neodymowy, ten po prostu ssunie się w dół. W przypadku złota, które jest diamagnetykiem, magnes też zjedzie po monecie, ale wolniej, niejako „klejąc” się do jej powierzchni. Z kolei żelazo – ferromagnetyk – przyciągnie taki magnes na stałe. Polecam wpisać sobie „tungsten coin neodym magnet” i zobaczyć różnicę na własne oczy.