Poniedziałek, 24 kwietnia 2017, wszyscy znamy oficjalne wyniki mówiące o tym, że odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich we Francji a ja piszę, że Marine Le Pen prezydentem została.
Nie, nie przebywałem zbyt długo na słońcu, jedynie przygotowałem swoją prognozę. Tak więc poznajcie aż siedem sytuacji, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na korzyść skrajnie prawicowej kandydatki w II turze wyborów prezydenckich we Francji 7 maja 2017 roku!
1. Skandal
To co pogrzebało szanse Francoisa Fillona w tych wyborach to skandal finansowy związany z fikcyjnym zatrudnieniem własnej żony. Jak widać informacja podana na ponad dwa miesiące przed I turą wystarczyła, by republikański kandydat przestał być faworytem. Czy podobny scenariusz nie spotkałby Emmanuela Macron gdyby wyszła na jaw jakaś afera z jego udziałem?
2. Kandydat niezależny – czy aby na pewno?
Emmanuel Macron to kandydat niezależny startujący z ramienia nowo utworzonej (w kwietniu 2016) partii En Marche! Kreuje się on na kandydata niezależnego czy wręcz spoza systemu. Jednak po pierwszej turze praktycznie wszyscy politycy deklarują poparcie dla niego w II turze wyborów! Co oznacza, że może runąć jego prezentacja jako kogoś „z zewnątrz” na rzecz opinii bycia kolejnym przedstawicielem politycznej kliki. To może sprawić, że po 8 maja będziemy mówić „Marine Le Pen prezydentem Francji”.
3. Zamach
W niedzielę na którymś z polskich kanałów telewizyjnych usłyszałem, że Francuzi się przyzwyczaili do zamachów i nie będą one miały wpływu na wynik wyborczy. Jeśli jednak doszłoby do naprawdę dużego zamachu (jak np seria zamachów z 13 listopada 2015) i by wyszło, że dokonali tego świeżo przybyli imigranci z Bliskiego Wschodu lub też terroryści zamieszkali od pewnego czasu w innych krajach Unii Europejskiej to byłaby to woda na młyn kampanii Marine Le Pen i mogłaby ona przekonać do siebie więcej wyborców.
4. Merkel lub EBC powiedzą coś głupiego
Gdy trwała kampania przed głosowaniem w sprawie Brexit-u padały różne argumenty, często będące zawoalowaną groźbę ze strony krajów Unii wobec opuszczającego struktury Zjednoczonego Królestwa. To nie jest dobra droga, bowiem część niezdecydowanych może wtedy unieść się honorem na zasadzie „Nam się nie uda?! Potrzymajcie nam piwo i patrzcie!„. W przypadku Francji zagrożenie taką sytuacją płynie z dwóch stron.
Jedna z nich to kanclerz Niemiec Angela Merkel, która jeśli powie coś głupiego naruszy dumę narodu francuskiego, który pod wpływem emocji może zechcieć pokazać Niemcom środkowy palec i zagłosować na Le Pen…
Drugi punkt zapalny to Europejski Bank Centralny, który ma konferencję prasową 27 kwietnia. Jednym z elementów programu skrajnej prawicy jest wyjście ze strefy Euro czyli de facto spod jurysdykcji EBC. Jeśli podczas konferencji padnie jakakolwiek groźba sankcji dla Francji porzucającej wspólną walutę to tylko wspomoże to Le Pen w II turze.
5. Przykłady z innych krajów
Od pewnego czasu na świecie wygrywają populiści. Zaczęło się od Orbana na Węgrzech, który odniósł pewien sukces w realizacji swojego programu. Drugi taki przykład to Polska i pełna władza Prawa i Sprawiedliwości, która dość mocno obnażyła niemoc struktur unijnych, które nie mogły w żaden sposób wymusić przestrzegania polskiej Konstytucji. Kolejne dwa przykłady to wspomniany już Brexit i zwycięstwo Donalda Trumpa w USA. Jeśli Francja spojrzy na sytuację w Stanach, gdzie na fali samego programu zwycięskiego kandydata doszło do wzrostu gospodarczego i częściowo zmniejszenia bezrobocia to mogą zechcieć pójść tą samą drogą i wybrać Le Pen.
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
6. Wsparcie Rosji
Docieramy do pierwszego bardzo kontrowersyjnego punktu. Po wyborach w USA w listopadzie 2016 pojawiły się plotki, że dużego wsparcia Donaldowi Trumpowi udzieliła Rosja. Nie wnikając czy za jego wiedzą i zgodą czy nie, Rosja ma środki i możliwości by wpływać na inne kraje, zwłaszcza w cyberprzestrzeni. W programie Le Pen jest m.in. ocieplenie stosunków z Rosją, co oczywiście byłoby na rękę Putinowi. Jednak należy też pamiętać że sam fakt kolejnego osłabienia Unii Europejskiej lub jej faktyczny rozpad (gdyby Francja wyszła z UE) byłyby dużo bardziej po myśli Putina. Wtedy jego „małe zielone ludziki” wyposażone w „mundury które można kupić w każdym sklepie” mogłyby się zacząć pojawiać w krajach nadbałtyckich czy nawet na polskich Mazurach! Jakoś wątpię, żeby Obrona Terytorialna dała sobie z nimi radę. Tak więc możliwe, że będziemy świadkami zleconego w Moskwie, zaciekłego trollingu wobec Emmanuela Macrona. Szanse na ingerencje hakerskie są moim zdaniem bardzo niskie, choć mogą posłużyć by zdobyć dane niezbędne do jakiegoś skandalu, którego skutki opisałem w pierwszym punkcie. Najgorsze jest to, że nawet jeśli by doszło do takiej sytuacji istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo że się o tym dowiemy…
7. Magia sondaży
Drugi kontrowersyjny punkt, bowiem wymagałby zmiany postawy obywatelskiej Francuzów. Co prawda do ich waleczności można mieć uwagi, natomiast ich podejście do obowiązków obywatelskich jest godne pochwały. Zresztą pierwsza tura już to pokazała – ponad 80% frekwencja to wynik jaki chciałbym bardzo widzieć nad Wisłą. Jednak może się zdarzyć to co się dzieje gdy sondaże są pomyślne – część z głosujących nie pójdzie do urn. Tak było przy ostatnich wyborach prezydenckich w Polsce, bardzo możliwe że tak było przy Brexit. Żelazny elektorat Le Pen pójdzie do urn, jeśli popierający Macrona zrezygnują z tego (jakby na to nie patrzeć) obowiązku może się to odbić na ostatecznym wyniku.
Czy będzie Marine Le Pen prezydentem Francji?
Odpowiedzi na powyższe pytanie niestety nie znam. I wiem, że każda z wyżej wymienionych sytuacji ma małe szanse na wystąpienie. Jednak „małe szanse” nie są „zerowymi szansami”. A Brexit i Trump pokazali, że „niemożliwe” pod pewnymi warunkami staje się faktem. Dlatego lepiej wiedzieć co i jak może wpłynąć na wynik II wyborów prezydenckich we Francji, zwłaszcza że jak już pisałem jest to jedno z tegorocznych wydarzeń kształtujących przyszłość całej Unii Europejskiej. A Wy co sądzicie o wynikach I tury i szansach Le Pen na zwycięstwo w II turze? Dajcie znać w komentarzach!
To już chyba koniec marszu rewolucji. Po wyborach w Holandii passa populistów się skończyła. Teraz wróci mainstream, Marine nie wygra.
Prawdę mówiąc to nie wiadomo. Efekt populizmu może powrócić na przykład w Czechach, gdzie zapowiada się 11-letnia kampania wyborcza. A to oznacza, że partie będą sięgać po coraz bardziej nierealne obietnice.
Na chwilę obecną zwycięstwo Le Pen nie ma znaczenia – będzie miało jeśli w czerwcu zgarnie też parlament. Gdybym miał pewność że nie wygra to bym kupił francuski indeks giełdowy 😉 ale tej pewności nie mam.